27 listopada 2010

zima

Przez kilka dni nie wychodziłam z domu, walcząc z gilem do kolan. Dziś wyszłam..na rysunek (z bólem serca, bo się nie chciało, ale jak trzeba to trzeba). Pożegnałam w środę Warszawę szaroburą i ponurą, przywitałam Warszawę bajkową i białą. Kontrast powalający....śnieg przykrył samochody, ulice, ludzi, psie kupy na Pradze, nierówne chodniki. Poczułam magię ;) Dziwne uczucie, po tylu miesiącach poczuć padający śnieg na twarzy. Jeśli jutro będzie tak...idę na spacer...z aparatem ;) Keep your fingers crossed!

Magiczny klimat godny jest magicznej piosenki....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz