W niedzielę rano, po 4 godzinach snu musiałam się zmusić do wstania - umówiłam się z niedawno poznanym kolegą z rysunku, Bartkiem, na wizytę w muzeum plakatu w Wilanowie. Super pogoda, dzielnica ma klimat - bardzo fajny sposób spędzania wolnego czasu. Interesowały nas głównie plakaty, dlatego nie zaszczyciliśmy naszą obecnością pałacu w Wilanowie - podziwialiśmy go z parkowej ławki jedząc lody ;) Zrobiłam masę zdjęć - niestety karta w aparacie ma jakiś błąd i najfajniejsze fotki się po prostu nie zapisały....nie może być zbyt pięknie.
Na pocieszenie poszłyśmy ze współlokatorką na spacer połączony z misją zwiadowczą. Dwa dni temu otworzono nową kawiarnię na Wileńskiej, chciałyśmy przetestować. Niestety nie poczułyśmy magii (brak jakiejkolwiek prywatności, akustyka umożliwia podsłuchanie najcichszej rozmowy, brak czekoladowego ciasta...może później będzie lepiej). Więc wylądowałyśmy tradycyjnie w sieciówce w Wileniaku, gdzie może nie poczułyśmy się jak na herbacie u angielskiej królowej, ale za to czekoladowe torty są najlepsze. Postawiłyśmy więc na czekoladowego pewniaka ;) Na deser otrzymałyśmy stosowne pieczątki...może kiedyś dorobimy się kawy gratis! Ciężko na to pracujemy.
ale spoko lookooo...ja wczoraj, wraz ze znaczącym pierwiastkiem męskim czyli z eMeLem i PabloSanem bylim w dwóch lokalach gastronomiczno-relaksacyjnych w mieście Sopot. I w jednym z nich też były plakaty, ale co się zapisało w aparacie to zobaczę i dodam w późniejszym terminie;)
OdpowiedzUsuń